Odkąd ludzie z Prawieku uciekli do lasu i żyli tam w wykopanych ziemiankach, Zły człowiek nie mógł sobie znaleźć w lesie miejsca. Ludzie wciskali się wszędzie, w każdy zagajnik, na każdą polankę(…) Obserwował ich teraz całymi dniami, a im dłużej na nich patrzył, tym bardziej się ich bał i nienawidził. Byli hałaśliwi i fałszywi. Bez przerwy poruszali gębami i wyrzucali z siebie dźwięki, które nie miały sensu. Nie były ani płaczem, ani krzykiem, ani pomrukiem zadowolenia. Ich mowa nic nie znaczyła. Wszędzie zostawiali po sobie ślady i zapachy. Byli bezczelni i nieostrożni.