PL
Gorzelnie rolnicze przez ponad cztery stulecia były niezawodnym dostawcą wódki i spirytusu na polski rynek, a od 20 lat również destylatu rolniczego do odwodnienia na cele paliwowe. Niestety już w latach 90. ubiegłego wieku były obiektami pomijanymi przez decydentów; Ministerstwo Przekształceń Własnościowych (od 1997 r. Ministerstwo Skarbu Państwa) w podjętej strategii prywatyzacji Polmosów także nie było skłonne do zajęcia się gorzelniami. Krajowi biznesmeni zdawali sobie sprawę z tego, że biopaliwa transportowe mogą stanowić dobry interes, tym bardziej, że zapowiadało się ich wsparcie dodatkowymi środkami. Powstały grupy zainteresowania i wsparcia w dwóch podstawowych partiach politycznych. Na początku nowego stulecia w gronie osób działających na rzecz gorzelni rolniczych znalazł się m.in. były minister rolnictwa (gorący zwolennik biopaliw transportowych) dr Marek Sawicki oraz firma Godraks Gdynia z innowacyjnym biopaliwem Eko-mix 20. Ponadto było silne wsparcie ze strony samych gorzelników i producentów surowców służących do produkcji bioetanolu. Przed 2004 r. temat biopaliw transportowych (głównie bioetanolu) był uważany za temat przyszłościowy, dający gorzelnikom nadzieję, tym bardziej, że miał wsparcie prawne w nieobligatoryjnej Dyrektywie 2003/30/EC [1], ważnej do końca 2010 r. Jednak w kolejnych latach nadzieje te nikły, krajową produkcję bioetanolu zastępował niekontrolowany import. Zmniejszenie szans naszych gorzelni nastąpiło po wejściu w życie Dyrektywy 2009/28/EC [2]. Trudną sytuację gorzelni rolniczych przed oraz po wejściu Polski do UE przedstawiono w cz. 1. artykułu w nrze 1/2013 [3]. Problemy gorzelni rolniczych produkujących na rzecz biopaliw transportowych związane są z czynnikami ekonomicznymi, ekologicznymi i społecznymi, które wystąpiły z różnym natężeniem w rożnych okresach działalności. W drugiej dekadzie obecnego stulecia problemy te ogniskują się, a bariera ekologiczna staje się barierą trudną do pokonania.